Gdy ciemną nocą tęczowy mrok spływa
I w palcach obraca znużone marzenia
Z miłością gładzi me włosy i wargi
Oczy napełnia łzami uniesienia
Łzy takie ciężkie i pełne ciebie
W morzu rozsądku zatopione
Spoczną brylantem na duszy
Zmysły radością zamglone
A ty przyjdź znów, melodią ciepłych słów
Pogodnym, miłym zmierzchu natchnieniem
Obejmij mnie woalem własnych rąk
Przygarnij mocnym swym ramieniem
Dotykiem, którego dotknąć się nie da
Namiętność z serca sączy się pragnieniem
Szept twój mnie ponad szczyty uniesie
Nacieszy umysł uczucia brzmieniem