niedziela, 1 maja 2011

Tomcio Paluszek ®

To przepiękna bajka-wiersz,
którą zapamiętałam z dzieciństwa,
a którą opowiadała mi moja babcia.
Niestety nie wiem kto jest jej autorem.
 

Za górami wysokimi,
Za lasami głębokimi
Był kraiczek maluteczki,
A w nim ludzie jak laleczki.
W tym kraiczku niegdyś żyli
Staruszkowie siwi, bieli
I syneczka oni mieli.
Tomcio zwał się ów syneczek
A był mały, jako ćwieczek.
Choć rodzice biedni byli,
Czarnym chlebem się żywili,
To nasz Tomcio był serdeczny,
Zawsze wesół zawsze grzeczny.
A rodzicom każdy powie
Był najlepszym oczkiem w głowie.

Raz ten Tomcio myśli sobie:
U nas cicho niby w grobie
Za górami są gdzieś cudy,
Wielkie kraje, różne ludy.
Ciekawość mnie wielka bierze
Poznać takie dziwne zwierze,
Co ma trąbę zamiast nosa,
A na skórze nie ma włosa.
A w powietrzu pod chmurkami
Chcę polatać z jaskółkami,
Okręt sobie wybuduję
I w świat sobie powędruję.
Płacze ojciec, matka szlocha,
Że już Tomcio ich nie kocha,
Że odjeżdża w kraj daleki
I porzuca ich na wieki.
Tomcio ściska i całuje,
Prędko wrócić obiecuje:
Wrócę mówi, zdrowy, cały
I przywiozę dar wspaniały,
A wy w zdrowiu zostawajcie,
Swego Tomcia wspominajcie.
Na okręcik biegnie mały,
Żagiel rozpina biały,
Wiosłem uderza po fali
I płynie dalej i dalej.
Aż przepłynął oceany.
Wtem zobaczył kraj nieznany.
Ledwo wstąpił na brzeg nogą,
A tu widzi ponad drogą,
Zamek wielki i wysoki,
Co sięga, aż pod obłoki,
A tam dalej koło wieży
Jakiś dziwny potwór leży.
Niby to zwierz, niby ryba,
Tomcio poznał wieloryba.
Dalej Tomcio spotkał Pana.
Wysokiego jak stóg siana.
Choć nasz Tomcio był bez trwogi,
Lecz na taki widok srogi,
Zadrżał biedak w głębi duszy,
Ale śmiało naprzód ruszył.
Olbrzymowi ukłon składa
I do niego tak powiada:
Królu Wielki i bogaty,
Masz łańcuchy, mury, kraty,
Pozwól mi u swego brzegu,
Zażyć spoczynku i noclegu.
Olbrzym stanął zadziwiony.
W te i w owe spojrzał strony.
Niby ujrzał cud nie lada
Do oka szkiełko przykłada,
Dla lepszego obejrzenia
Tak cudacznego stworzenia.
Klasnął w dłonie raz i drugi.
Na swych dworzan na swe sługi.
Patrzcie mówi: człek malutki
Bardzo wesół i zgrabniutki,
Ale mały jak opuszek
Niechaj zowie się Paluszek.
Zaraz go do zamku bierzcie
I w pokojach mych umieśćcie.
U bogaczy raj prawdziwy.
Każdy wesół i szczęśliwy.
Tylko Tomcio tęskni z cicha,
Jako ścięty kwiat usycha.
Tęskni biedak za swobodą,
Za czółenkiem i za wodą.
Aż do Tomcia raz zajrzała,
Taka myszka jak śnieg biała.
Czemu płaczesz mówi myszka?
Ja Cię kocham jak braciszka.
Ja żałuję bardzo Ciebie
I dopomóc chcę w potrzebie.
Myszko dobra, myszko mała,
Żebyś Ty mi powiedziała.
W jaki sposób wyjść z tej klatki
I powrócić do mej chatki,
Do tatusia i do matki.
Myszka nic nie odpowiada.
Tylko przy klatce przysiada,
Ząbkami chrupie ostrymi
Od pułapu, aż do ziemi.
Gdy wygryzła otwór duży
Wtedy rzekła: do podróży,
Siadaj na mnie jak na konia,
Polecimy przez te błonia,
Popłyniemy przez te wody,
Do rodzinnej Twej zagrody.
Na niebiosach księżyc świeci,
A nasz Tomcio z wiatrem leci.