Bogdanka
Stąpała łagodnie, spokojnym Barwnym Wzgórzem Snu
Szła po przepięknie kwitnącej połoninie marzenia
Pośród zieleni traw, pieszczonych miękko powiewem losu
Wśród umiłowania szmeru drzew , śpiewu ptaków
Malownicze wzniesienie snu roztaczało tego lata woń bajeczną
Kroczyła tak niezmordowanie podziwiając czar sennej krainy
Słońce ustąpiło miejsca Księżycowi, przywołując gwiazdy
Aby te poprowadziły ją jasną promenadą mlecznej drogi szczęścia
Wieczorny wietrzyk zdawał się szeptać do ucha „kocham”
Pragnąłby powiedziała… przygarnij mnie i powiedź, że będziesz tęsknił
Kiedy mnie już tu nie będzie…kiedyś kiedy nastanie dzień
Gdy będziesz sama i smutna, wtedy o mnie wspomnisz
Więc wtul się we mnie i zaśnij teraz w moich ramionach
Śnij błogo, aż odnajdą Cię wczesne promienie słońca
A poranek okryje Cię delikatnym, czułym tiulem ukochania
Odbierając mi Ciebie…
Byś mogła ofiarować siebie ludziom, tym którzy Cię potrzebują
Pragną, czekając najpiękniejszej miłości
Zaś ja ciepły wieczorny wietrzyk, znów będę wyglądać
Aż powrócisz do mnie spokojnym Barwnym Wzgórzem Snu
I szepnę Ci wtedy do ucha…
Tęskniłem,kiedy Cię tu nie było….