Już łzy opuściły mnie i tylko czasem trzęsą się śmiesznie plecy w dłoniach zamykam twarz To są chwile słabości gdy nagle sobie przypomnę różowe półksiężyce wschodzące z nad Twoich palców Lub jakieś zdanie z listu „czekam Ciebie po śmierci” lubi cień mój na peronie kiedy pociąg odjeżdża Potem przychodzi tępy spokój ucichły smutek greckiej wazy i doskonałość samotności Opuszczony nawet przez łzy opuszczony przez gest wymowy pięknie załamanych rąk