Samotna ławeczka, smutna wśród drzew stała
Wiatr lekko ją muskał, jesień do niej wzdychała
Listki na niej spoczęły, podróżą zmęczone
A ona nie chciała by nadszedł jej koniec
I tak stała wolna, przez nikogo niechciana
Tak dalece smutna, coraz bardziej sama
Śpiesznie czas uciekał, ona nadal trwała
W końcu śnieg ją przysypał, zima ukochała
Nastała wiosna, ptaki w głos śpiewały
Zakochani co rusz na niej przysiadali
Słońce swym promykiem, taktownie muskało
Ona chciała więcej, wciąż było jej mało
Nareszcie poczuła się taka szczęśliwa
Pośród treli ptaków i zapachów wiosny
Dzięki swym doznaniom nie była już sama
Przestała być odosobniona, czuła się kochana…