czwartek, 6 października 2005

Brak tytułu


Otwórz drzwi

Otwórz drzwi, dlaczego się boisz?
Przecież to tylko ja, otwórz proszę...
Wejdę, usiądę gdzieś z boku
Popatrzę jeszcze tylko raz na Ciebie
Myślę, że tyle jeszcze możesz mi dać
Bym mogła wrócić na słoneczna drogę
Jesteś zajęty, nie szkodzi tylko popatrzę
Nakarmię swoje oczy Twoim widokiem
Twój zapach doda mi sił i wtedy odejdę
Wiem, że w sercu pozostanie pustka,
Pustka, której nic nie wypełni, nie zastąpi
Pozwól spojrzeć na Twoje ruchy, gesty Z
apamiętać Cię takim, jakim naprawdę jesteś
Słoneczny, uśmiechnięty, beztroski
Myślę, że teraz odnajdę drogę ku słońcu
Pomimo, iż na dworze pada deszcz
Ale on jest bardziej wyrozumiały
Przychodzi znienacka i dotyka mnie

Otulona w tęsknotę

Otulona w tęsknotę, myślę o spełnieniu
O spełnieniu tego, co nigdy się nie ziści
Być może kiedyś, kiedy po raz kolejny
Pojawimy się powtórnie na świecie
Odnajdziemy siebie i może wtedy...
Będziemy z sobą na zawsze...
To Ty malujesz w sercu uczucie miłości
I będziesz mi na wieki światełkiem we mgle

Nowy rok

Kolejny rok znów minął szybko i ulotnie
Rok smutków, porażek, sukcesów i radości
W nowe stulecie wkraczamy bezpowrotnie
Puszczając w niepamięć życia zawiłości

Jak będzie wyglądać ten nasz rok następny?
Czy starczy nam wiary, siły w lepsze dni?
Trzeba spróbować zrobić krok następny
Przecież w gruncie rzeczy poprzedni nie był zły

 A życie toczy się dalej swoim torem
Bo przecież jedno dano nam życie