czwartek, 9 marca 2006

Gdy jesteś blisko ®

Gdy jesteś blisko

Tylko wtedy, gdy jesteś blisko
Nie czuje chłodu
Potrzeba mi Twoich dwóch ramion
 Żeby oplotły mnie ciepłem
Czułości, co jest dla mnie
Niczym dla pszczół nektar kwiatu słodki
Kiedy znikasz i milczysz życie traci sens
A dni staja się szare, smutne i bez wyrazu


Poprowadź do tego, co piękne

 Poprowadź do tego, co jest piękne
A ja pozwolę Ci się zniewolić
Posłuchaj jak ma dusza śpiewa smętnie
I chce wspomagać Cię w niedoli...


***

Oczy, usta, myśli, serca pierwsze drganie
Słowa wyszeptane w chwili zapomnienia
Nagie ciała splatane w miłosnej rozkoszy
I ten ktoś, kto szepcze i o więcej prosi

Zbyt krótkie są noce u rozkoszy wrót
Oczy Twe, kiedy widzą zdolne są do grzechu
Usta Twe, jeśli milczą to tylko kochaniem
Ręce kiedy zajęte, to pożądaniem

A więc znowu jesteś ®

A więc znowu jesteś, szczęście moje złote?

A więc znowu jesteś, szczęście moje złote
Znów przyszedłeś do mnie w tę jesienną słotę
Spotykam Cię we śnie, bo się nocą rodzisz
O zmroku, do myśli i duszy przychodzisz
Dajesz boski spokój, sercu ukojenie

Czynisz w moich myślach wielkie spustoszenie
Żyjesz w moim wnętrzu i Ty wiesz o tym
Jesteś tak zwyczajnie szczęściem moim złotym
Gdy przychodzi ranek i ze snu się budzę

Czekam znów na wieczór i znowu się łudzę
Bo na jawie ciężko wyobrazić sobie Twoje oczy, usta, całą
Twą osobę. Więc tak bardzo czekam na nadejście zmroku
Wtedy znowu będę u Twojego boku

Myśli pełne Ciebie niczym wody zdroje
I znikają z serca wszystkie niepokoje
Wtedy jestem pewna, że nie stracę Ciebie
Znalazłam swą miłość, będąc w wielkiej potrzebie

Jesteśmy znów razem, pełni ciepła, mili
Przymykam, więc oczy by nie spłoszyć tej chwili
I znów przyjdziesz nocą, wtulisz mnie w ramiona
Będę czuć tak realnie jak ma dusza kona

By z pierwszą smugą światła znowu mnie porzucić
A gdy przyjdzie wieczór w zmroku ciszy powrócić

A więc znowu jesteś, szczęście moje złote? ®

A więc znowu jesteś, szczęście moje złote?

A więc znowu jesteś, szczęście moje złote
Znów przyszedłeś do mnie w tę jesienną słotę
Spotykam Cię we śnie, bo się nocą rodzisz
O zmroku, do myśli i duszy przychodzisz
Dajesz boski spokój, sercu ukojenie

Czynisz w moich myślach wielkie spustoszenie
Żyjesz w moim wnętrzu i Ty wiesz o tym
Jesteś tak zwyczajnie szczęściem moim złotym
Gdy przychodzi ranek i ze snu się budzę

Czekam znów na wieczór i znowu się łudzę
Bo na jawie ciężko wyobrazić sobie Twoje oczy, usta, całą
Twą osobę. Więc tak bardzo czekam na nadejście zmroku
Wtedy znowu będę u Twojego boku

Myśli pełne Ciebie niczym wody zdroje
I znikają z serca wszystkie niepokoje
Wtedy jestem pewna, że nie stracę Ciebie
Znalazłam swą miłość, będąc w wielkiej potrzebie

Jesteśmy znów razem, pełni ciepła, mili
Przymykam, więc oczy by nie spłoszyć tej chwili
I znów przyjdziesz nocą, wtulisz mnie w ramiona
Będę czuć tak realnie jak ma dusza kona

By z pierwszą smugą światła znowu mnie porzucić
A gdy przyjdzie wieczór w zmroku ciszy powrócić