Widział ją stojącą w wrześniowym deszczu
Łzy płynęły jej z oczu
Miała je zamknięte i ocierała ból
Pocałunkiem aksamitnym jak spadające jesienne liście.
Uciekali przez pola, dotykając promieni słońca niczym zbiegowie
Biegli płynąc od księżyca po gwiazdy jak złodzieje
Każdego dnia ich serca coraz bardziej się kochały
Gdy położyła się , kochał ją złocistą jesienią liści.
Nie pozostanie w przyszłości zimowego nieba
Jej brak będzie wszystkim co pozbawi go duszy
Więc będzie leżał w polu i umierał
W dniu, kiedy jesień odejdzie